Info!!!
Usuwam z opowiadania Sebastiana, Łukasza i Przemka!
Dziękuję za uwagę xd
------------------------------------------------------------------
- Bosz, masakra.. Nie wiem jak wy dziewczyny, ale dawno nie było mi tak dobrze, jak teraz - powiedziałam zasiadając przy stoliku kawiarni, w której się umówiłyśmy. - A tak właściwie to gdzie się wszyscy chłopcy podziali?
- Patryk miał jakąś tam sprawę do załatwienia i wziął ze sobą chłopaków.. Szczerze mówiąc, to ostatnio zwróciłam uwagę na to, że od jakiegoś czasu troszku się dziwnie zachowuje. I boję się, że ma jakąś inną laskę na boku - powiedziała Jula i trochę się zasmuciła.
- Ejj! Nawet tak nie myśl - wydarła się na nią Marlena. - On cię bardzo, ale to bardzo kocha i nie ma innej. Nie ma takiej opcji.
- To jak wytłumaczyć to jego dziwne zachowanie? - trzymała się nadal swojej myśli.
- Spróbuj myśleć logicznie.. Co jest za trzy dni? - zapytała się jej Iza.
- Za trzy dni? Za trzy dni będzie 1 lipca - odpowiedziała.
- A czy przypadkiem to nie jest dzień twoich urodzin? - spytała Olka.
- Coo? Aaa - palnęła się w głowę. - Zupełnie zapomniałam.
- To normalne.. - zaczęłam - zakochany człowiek już tak ma - dokończyłam i puściłam do niej oczko. - Ja to tam mam na najbliższy czas od tego spokój, bo nie zamierzam się z nikim na razie związywać...
~W tym samym czasie~
- Czego ty tak konkretnie szukasz? - zapytał się mój brat.
- Coś wyjątkowego, coś co się jej spodoba.. - odparłem.
- Ale te wszystkie rzeczy są wyjątkowe.. - podrapał się po karku Szymon i zaczął rozglądać się po sklepie.
- No właśnie... Dobra, koniec gadaniny. Mamy niecałą godzinkę czasu, więc musimy się sprężać.
Rozeszliśmy się w różne strony sklepu jubilerskiego, a mówiąc szczerze jest on tak wielgaśny, że zgubić się tu można. Ruszyłem na początku w stronę działu, gdzie znajdowały się naszyjniki. Po chwili jednakże mnie olśniło. Ostatnio trochę się dziwnie zachowywałem z tego względu, że zbliżają się jej urodziny, ale Jula mogła te zachowanie inaczej odebrać. I chcę właśnie dla niej jak najlepszy prezent, żeby wiedziała, że była, jest i będzie najważniejsza w moim życiu. Ona jest tą moją jedyną i nie chcę nikogo innego. Od razu powędrowałem na dział z pierścionkami i długo, wraz z pomocą ekspedientki, wybierałem obrączki, ale nie takie ślubne, tylko zwykłe. W końcu trafiłem na idealne, oby tylko jej się spodobały. Zapłaciłem za nie i ciepło podziękowałem za pomoc. Wyszedłem z jubilera i dołączyłem do chłopaków, którzy czekali na mnie.
- Znalazłeś ten wyjątkowy prezent? - zaciekawili się.
- Mam nadzieję, że tak. Ale nie ważne, co to takiego - dowiedzą się tego później.- To jak? Idziemy do dziewczyn, czy będziemy tu tak stać jak jakieś ciołki?
- No oczywiście, że idziemy. W końcu dziewczyny siedzą w kawiarni to może zamówiły nam cosw słodkiego - odezwał się Dam.
Spojrzaliśmy wszyscy na siebie. Nasze oczy mówiły same za siebie i prawieże ruszyliśmy biegiem do kawiarenki. Myśl o słodkim cieście nas bardzo, ale to bardzo podnieciła. Jednakże to, co zastaliśmy na miejscu nas załamało. Nasze dziewczynki chyba o nas zapomniały i nic nam nie zamówiły.
- A gdzie dla mnie ciasto? - zapytałem się.
- Nie ma. Zjadłam - powiedziała moja ukochana i zaczęła się śmiać z przyjaciółkami. - A po drugie: trzeba sobie na nie zasłóżyć.
Bez namysłu podszedłem do nich, dostawiłem sobie krzesło z sąsiedniego stolika, usiadłem obok Juleczki i dałem jej całusa w policzek.
- A teraz zasłóżyłem?
- Dała Ci bozia rączki i nóżki?... No właśnie, więc sam se idziesz.
- Ehh... - wzdechnąłem.
Zrezygnowany wstałem i z chłopakami ruszyłem po zakup ciasta, kiedy to rozległ się głos dziewcząt.
- To jak chcecie to jedzcie sobie ciasto, a my idziemy na pizzę - zaczęły się powoli zbierać.
- Ejj no... Idziemy z wami - odezwał się Gabryś...
---------------------------------
Ehh.. Coś tu wydukałam. Przepraszam, że rozdział taki krótki, ale musiałam coś w końcu dodać po długim czasie nieobecności. :)
- Coś wyjątkowego, coś co się jej spodoba.. - odparłem.
- Ale te wszystkie rzeczy są wyjątkowe.. - podrapał się po karku Szymon i zaczął rozglądać się po sklepie.
- No właśnie... Dobra, koniec gadaniny. Mamy niecałą godzinkę czasu, więc musimy się sprężać.
Rozeszliśmy się w różne strony sklepu jubilerskiego, a mówiąc szczerze jest on tak wielgaśny, że zgubić się tu można. Ruszyłem na początku w stronę działu, gdzie znajdowały się naszyjniki. Po chwili jednakże mnie olśniło. Ostatnio trochę się dziwnie zachowywałem z tego względu, że zbliżają się jej urodziny, ale Jula mogła te zachowanie inaczej odebrać. I chcę właśnie dla niej jak najlepszy prezent, żeby wiedziała, że była, jest i będzie najważniejsza w moim życiu. Ona jest tą moją jedyną i nie chcę nikogo innego. Od razu powędrowałem na dział z pierścionkami i długo, wraz z pomocą ekspedientki, wybierałem obrączki, ale nie takie ślubne, tylko zwykłe. W końcu trafiłem na idealne, oby tylko jej się spodobały. Zapłaciłem za nie i ciepło podziękowałem za pomoc. Wyszedłem z jubilera i dołączyłem do chłopaków, którzy czekali na mnie.
- Znalazłeś ten wyjątkowy prezent? - zaciekawili się.
- Mam nadzieję, że tak. Ale nie ważne, co to takiego - dowiedzą się tego później.- To jak? Idziemy do dziewczyn, czy będziemy tu tak stać jak jakieś ciołki?
- No oczywiście, że idziemy. W końcu dziewczyny siedzą w kawiarni to może zamówiły nam cosw słodkiego - odezwał się Dam.
Spojrzaliśmy wszyscy na siebie. Nasze oczy mówiły same za siebie i prawieże ruszyliśmy biegiem do kawiarenki. Myśl o słodkim cieście nas bardzo, ale to bardzo podnieciła. Jednakże to, co zastaliśmy na miejscu nas załamało. Nasze dziewczynki chyba o nas zapomniały i nic nam nie zamówiły.
- A gdzie dla mnie ciasto? - zapytałem się.
- Nie ma. Zjadłam - powiedziała moja ukochana i zaczęła się śmiać z przyjaciółkami. - A po drugie: trzeba sobie na nie zasłóżyć.
Bez namysłu podszedłem do nich, dostawiłem sobie krzesło z sąsiedniego stolika, usiadłem obok Juleczki i dałem jej całusa w policzek.
- A teraz zasłóżyłem?
- Dała Ci bozia rączki i nóżki?... No właśnie, więc sam se idziesz.
- Ehh... - wzdechnąłem.
Zrezygnowany wstałem i z chłopakami ruszyłem po zakup ciasta, kiedy to rozległ się głos dziewcząt.
- To jak chcecie to jedzcie sobie ciasto, a my idziemy na pizzę - zaczęły się powoli zbierać.
- Ejj no... Idziemy z wami - odezwał się Gabryś...
---------------------------------
Ehh.. Coś tu wydukałam. Przepraszam, że rozdział taki krótki, ale musiałam coś w końcu dodać po długim czasie nieobecności. :)